Tytuł oryginalny: The Long Walk
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 1979
Ilość stron: 342
Gatunek: Horror
Ocena: 6/6
Najpierw trochę o pseudonimie jaki przybrał King pisząc tą powieść.
Richard Bachman – pseudonim amerykańskiego pisarza Stephena Kinga, używany przez niego, zanim stał się sławny. Po wielkim sukcesie powieści Carrie i Miasteczko Salem King postanowił wydać wcześniejsze powieści (Getting It All, jako Rage i Wielki marsz). Ponieważ wydanie 4 książek po sobie nie było korzystne zdecydowano się użyć pseudonimu. Nawiązuje on z jednej strony do pseudonimu Donalda Westlake'a Richard Stark, z drugiej zaś do nazw lubianego przez Kinga zespołu Bachman-Turner Overdrive.
Ujawnienie faktu, że Bachman i King to ta sama osoba nastąpiło w 1985.
Zaczerpnięte z Wikipedii.
Wielki marsz to nazwa corocznej imprezy, w której bierze udział stu nastoletnich chłopców. Reguły są proste. Każdy z nich musi iść z prędkością 4 mil na godzinę - nie ma przerw na odpoczynek. Każde zwolnienie tempa poniżej tej wartości, zatrzymanie się albo złamanie regulaminu karane jest ostrzeżeniem. Jeśli przez godzinę marszu zawodnik nie otrzyma ostrzeżenia, jedno jest mu wymazywane. Można dostać maksymalnie 3 nagany. Za czwartym razem uczestnik nie jest już ostrzegany, tylko karany czerwoną kartką - uśmiercającym zawodnika strzałem z karabinu. Marsz rozpoczyna się w północnej części stanu Maine, kończy się tam, gdzie padnie przedostatni zawodnik.
Marsz przedstawiony jest jako wielkie reality show, z setkami widzów oraz wielką nagrodą dla zwycięzcy.
Jedna z najbardziej realistycznych książek jakie czytałam. Zdarzyło mi się
przeczytać już kilka książek Kinga i muszę przyznać, że ta wywarła na mnie największe emocje. Może pod względem pisarskim (jak na Kinga) nie rozwala, ale to jak realistycznie została napisana to powieść, tego nie da się opisać.
Książka bardzo dobrze odzwierciedla prawdziwe życie. Żeby zdobyć nagrodę wszyscy ze sobą konkurują i mają innych "gdzieś", nie przejmują się losem innych. Ale kiedy dociera wreszcie do nich cała powaga sytuacji, zaczynają sobie nawzajem pomagać i wspierać. Oczywiście są też wyjątki, ale tak jest wszędzie.
Aż strach myśleć co by było jakby taki marsz organizowana naprawdę. I czy byli by chętni ludzie którzy podjęli by się takiego ryzyka? Szczerze wolę nie wiedzieć...
Wydaje mi się że ta książka uświadamia nam że życie ludzkie tak naprawdę dla innych ludzi nie ma żadnej wartości. Jeśli upadniesz to bez żadnych skrupułów i bez żadnej szansy ani współczucia w jednej chwili zostaniesz pozbawiony życia jak jakiś nic nie znaczący robak. Niestety ta książka ukazuję właśnie jedną z najstraszniejszych prawd.
Jeśli macie mocne nerwy (może przesadziłam;)) to zachęcam do zapoznania się z tą pozycją.
Czy mam mocne nerwy?
OdpowiedzUsuńCzas najwyższy się przekonać! :)
Zdecydowanie jedna z najlepszych książek Kinga, jakie czytałam. Wywarła na mnie olbrzymie wrażenie i nawet teraz, po kilku latach, dość dobrze ją pamiętam :) 6 jest w pełni zasłużona!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło,
J.
Do tej pory jak pomyślę o tej książce to mam dreszcze. Ciekawe kiedy ktoś wpadne na pomysł takiej gry w rzeczywistości. Zdecydowanie polecam.
OdpowiedzUsuńŚwietnie opisałaś fabułę tej książki. Kiedyś w końcu muszę zacząć czytać Kinga, może zacznę od ,,Wielkiego marszu"? Zapowiada się świetna lektura.
OdpowiedzUsuńMarzę o przeczytaniu wszystkich książek Kinga:D
OdpowiedzUsuń