wtorek, 12 sierpnia 2014

"Seria Niefortunnych Zdarzeń. Przykry początek" Lemony Snicket


 Tytuł oryginalny: The Bad Beginning

 Wydawnictwo: Egmont

 Rok wydania: 1999

 Ilość stron: 176

 

 

 

 

 Ocena: 5/6

 

 

 

 

 

Ostatnio naszło mnie coś na literaturę dla młodszych czytelników i postanowiłam spróbować z Serią Niefortunnych Zdarzeń. I zaczęłam nawet zbierać cała kolekcje :)

Książka opowiada historię trójki dzieci, którym wszystko układa się fatalnie. Pomimo uroku osobistego i inteligencji rodzeństwo Baudelaire wiedzie żywot pełen przykrości i łez. Od pierwszych stron tej książki, gdy dzieci bawią się na plaży i otrzymują tragiczną wiadomość, nieszczęście depcze im po piętach. Są jak magnesy przyciągające pecha.

No cóż, na początku jak przeczytałam opis z tyłu książki to nie byłam zachwycona bo wybierając to książkę miałam zamiar przeczytać coś wesołego i lekkiego, a jak nas zapewnia autor ta książka nie jest wesoła. 
"Z przykrością zawiadamiam Cię, że książki którą trzymasz w ręku, jest wyjątkowo nieprzyjemna. Opowiada ona historię trójki dzieci, którym wszystko układa się fatalnie. Pomimo uroku osobistego i inteligencji rodzeństwo Baudelaire wiedzie żywot pełen przykrości i łez. Od pierwszych stron tej książki, gdy dzieci bawią się na plaży i otrzymują tragiczną wiadomość, nieszczęście depcze im po piętach.(...)"
I jak dla mnie się mylił. Wiem, że ta seria opowiada o samych nieszczęściach jakie przydarzyły się tym sierotą, ale książka jest w taki sposób napisana, że jak dla mnie była ona lekka, wesoła i bardzo przyjemna do czytania. Wiem, że nie nikt by nie chciał być na miejscu tych dzieci i wyśmiewanie się z czyjegoś nieszczęścia nie jest dobre, ale to wina samego autora i jego sposobu opisu tych niefortunnych zdarzeń.
W najbliższym czasie zabiorę się za następne części, tej smutno-zabawnej serii :)

2 komentarze:

  1. Interesująca seria, o której dotąd nie słyszałam. Z chęcią się z nią zapoznam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Początkowe części były super. :) Zapamiętałam zwłaszcza wzruszające, pomysłowe dedykacje (w oryginale brzmią jeszcze lepiej niż po polsku), chyba w żadnej książce nie ma takich.

    OdpowiedzUsuń